Kiedy dotarłam do siedziby Free Horses MC, na miejsce zjechało się już wiele klubów, zaprzyjaźnionych motocyklistów i wielbicieli dwusuwów z całej Polski, oraz przechodnie i mieszkańcy Wyszkowa, którzy z podziwem patrzyli na przepiękne motocykle, trajki i quady. Widok i hałas były niesamowite.
W ramach akcji odbyła się parada motocykli, która przejechała przez całe miasto. Udało mi się nakręcić filmy i zrobić zdjęcia w trakcie wyjazdu i przyjazdu motocykli.
Huk był nieziemski a ziemia się trzęsła. Oprócz filmowania, udało mi się także zrobić sporo fotografii.
W paradzie można było zobaczyć takie klasyki jak Harley - Dawidson (prawdopodobnie każdy możliwy model, żaden nie wyglądał podobnie do innych), Hondy (w tym moje ulubione Hondy Shadow), przejechał Triumph Rocket (WOW!), widziałam wiele przepięknie odrestaurowanych Junaków, WSK, Rometów a nawt motorynek! Na dokładkę zjechały się skutery, quady i chyba każdy możliwy rodzaj motocykla - od crossowych, poprzez klasyczne i turystyczne po wyścigowe. Absolutnie niesamowite wrażenie.
Po objeździe miasta, parada wróciła do siedziby Free Horses MC (o której opowiem Wam już za chwilę).
Wiernie stojąc w samym środku placu, miałam świetny widok na powrót.
Motocykliści zjeżdżali się cały dzień i miałam okazję zobaczyć przepiękne maszyny. Do tego stopnia, że podjęłam decyzję o zrobieniu prawa jazdy i zdobyciu starego wojskowego motocykla w celu pojechania w przyszłym roku w paradzie. Mam nadzieję, że plan się uda. Oczywiście, cały proces dla Was udokumentuję.
Oto tylko niektóre ze zdjęć nadających się do publikacji:
O godzinie 15:00 wszyscy weszli do środka, aby zobaczyć zespoły Komandos, Hell Device i Fuzle.
Muszę Wam powiedzieć, że bardzo rzadko opada mi kopara - tutaj jednak opadła ona całkiem słusznie. Dom Free Horses MC to stajnia przekształcona w clubhouse, czyli siedzibę klubu. Drewniane stropy, nierówna podłoga, stare meble i ściany udekorowane banerami klubu, flagami, prezentami i tablicami pamiątkowymi od innych klubów oraz zdjęciami robią niesamowite wrażenie. Nic jednak nie równa się scenie.
Scena bowiem, wedle członków klubu Free Horses MC, zbudowana zosała na wzór sceny w Bunkrze Boba w filmie "Blues Brothers". Kąt z podwyższeniem, po środku rurka do tańca a dookoła siatka na kurczaki.
Czegoś takiego jeszcze nie widziałam na oczy. WOW!
Oto, jak wygląda w środku ta niepozornie wyglądająca z zewnątrz stajnia:
Można było napić się piwa i zjeść pyszne żarcie z grilla. U Free Horses MC nie obowiązuje jednak waluta, a kartki na mięso.
Wieczór uświetniły kapele, które rozbawiły publiczność i zdobyły ich serca. Komandos wystąpił dwa razy, na życzenie publiczności. Hell Device dali z siebie absolutnie wszystko a Fuzle sprawili, że heavy metalowa wersja "Jolka, Jolka" postawiła wszystkich na nogi.
Ogólnie fantastyczna impreza w doborowym, przyjaznym towarzystwie.
Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli możliwość odwiedzić takie miejsce - nie wahajcie się. Ludzie są przyjaźni, piwo nigdy chrzczone a muzyka zawsze na poziomie.